poniedziałek, sierpnia 27, 2012

czwartek, sierpnia 23, 2012

pełczyce

Jest noc i ćmy kołują nam nad głowami. Pełczyce śpią, chociaz panowie robotnicy z pokoju obok najbardziej lubią zasypiać przy telewizorze. Kakofonia trwa. Jesteśmy tu 5 dni i to za mało. Za mało na Kopystki czyli lokalne seniorki-aktywistki, i za mało na dzieci, którym się chce i które odręcznie rysują ulotki na nasze zajęcia. I za mało na poniemieckie opowieści i zdjęcia starych pełczyc. A absolutnie za mało aby wygrać z nieszczęśliwymi miłościami/intrygami i ściągnąć lokalnych raperów, aby pokazali nowe kawałki.


Wszędzie gdzie się nie zjawię, trafiam jakieś cudowne starsze panie, którym mogłabym pozazdrościć energii i charyzmy. I poczucia humoru. Czasami w zabieganiu się pocieszam, że ja na emeryturze też sobie poszaleję i się powygłupiam z kumpelami. Tylko póki co na tą emeryture ani złotówka nie poszła z moich nędznych umów o dzieło ;) walka z kapitalizmem będzie trwać do śmierci ;).

Pełczyce były/są jak balsam na zdziczałą dużę oraz przyśpieszona terapia szokowa. Nagromadzenie szalonych ludzi w około wyrwało mnie z letargu, z czego mega się cieszę. Nie boję się już odbierać telefonów i czasem sama dzwonię. Przypomniało mi sie jak fajnie się spędza czas z ludźmi i że dobrze jest się zdrowo powygłupiać. I kto mi to ostatnie przypomniał? Starsze panie. Bo one wiedzą najlepiej!

Przedwczoraj byłyśmy u fryzjera lokalnego. Bo obie miałyśmy placka z tyłu głowy. U fryzjera pusto, pani mówi, że nas obetnie, ale zaraz ma przyjśc jeden pan na strzyżenie. P ma umytą głowe, gdy pan wchodzi, więc siedzimy we dwie, jedna panna z mokrą głowa, druga bez (mokrej, ale z głową i tak ;)). Wchodzi pani, i dosiada się. Potem pan, na głowie ma już mało włosów, więc mówi, że u niego pójdzie szybko, tylko trzeba włosów poszukać. P siada wreszcie na fotelu. Do zakładu wchodzi kolejna pani, bibliotekarka. Czeka nas 4 osoby i ci ludzie mają czas i ochotę posiedzieć razem, pogadać, poczekać. Wygłupiają się. Odkładam gazetę za którą chciałam się schować. Razem się śmiejemy. Moja kolej na fotel, obcięcie jest super, ale włosy ułożone na klasyczną paniową bombkę. Uklepuję je po wyjściu, ale się skubane nieźle trzymają. Następnego dnia pani Irena powie mi, że to jej fryzjerka i że chodzi do niej co tydzień. A moja fryzura okaże się być podejrzanie podobna do fryzury pani Ireny.

Siwa: "no wroc juz. wez te wszystkie seniorki i fryzjerki ze soba i wracaj"

Dobra, już zaraz!